czwartek, 17 lutego 2011

Fatherland w Gate Theatre



Niewinnie wygladajaca premiera w teatrze Gate okazuje sie niezdrowa i nieaptetyczna 70 minutowa tortura dla widza. Ogladajac podobne spektakle widz powaznie rozwaza napisanie listu do autora i poproszenie go aby zmienil profesje...




Swiatowa premiera utworu nagradzanego (nie wiadomo gdzie) australijskiego dramatopisarza to katastrofa. Tresc: podczas podrozy sluzbowej matki, corka i ojciec zostaja sami w domu...hmm...i tu zaczynaja sie niezreczne i chore klimaty. Zenujace krociutkie dialogi, drewniane charaktery i nieaptyczne sytuacje sprawiaja, iz chce sie wybiec z krzykiem z teatru.

Juz motto promujace sztuke zarysowuje czego mozna sie spodziewac:

Together we have something and share something that other people will never understands.

????? Jesli ktos chce poruszac kwestie namietnosci i milosnego zwiazku miedzy ojcem a corka powinnien od razu udac sie do lekarza. Koncowa scena corki wyjmujacej ojcu serce, jedzac przy tym pizze i ogladajac film WALL –E to kulminacja tego beznadziejnego spektaklu. Szkoda slow.
Nie, nie i jeszce raz nie!
___________________________________________
Przydatne linki:
Oficjalna strona Gate Theatre
Trailer spektaklu na youtubie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz