
Shepherds Bush to miejsce, na scenach ktorego wystepowaly gwiazdy takie jak Pearl Jam, Oasis, Smashing Pumpkins, Sex Pistols, Massive Attack, Royskopp i wiele wiele innych. Tym razem hala koncertowa goscila irlandzka grupe Swell Season, na czele z Glenem Hansardem oraz Markita Irglova, para znana z filmu "Once", gdzie muzycy graja glowne role.

Swell Season to zespolu skladajacy sie z Glena Hansarda – wokalisty irlandzkiego zespolu The Frames oraz Markety Irglovej, klasycznie wyksztalconej czeskiej pianistki i wokalistki.
Reszta zespolu to towarzyszacy im muzycy: Marja Tuhkanen (skrzypce), Bertrand Galen (wiolonczela), John Carney (gitara basowa), Thomas Bartlett (keyboard), Joseph Doyle (gitara basowa), Colm Mac Con Iomaire (skrzypce), Rob Bochnik (gitara), Graham Hopkins (perkusja), Javier Mas (gitara), Chad Taylor (perkusja), Steven Bernstein i Clark Gayton (instrumenty dete).
Krotko o naszych glownych bohaterach: Glen to juz nienajmlodszy, bo 40-letni wokalista oraz gitarzysta grupy the Frames, ktory w wieku 13 lat rzucil szkole i poswiecil się karierze muzycznej. Jego partnerka Marketa Irglova to natomiast 22-letnia dziewczyna, która poznala Glena w wieku 19 i dzieki tej znajnomosci zostala pierwsza czeszka ktora zdobyla Oscara. Para zostala nagrodzona Oscarem za piosenke „Falling Slowly”, przewodni utwor niezaleznego, wspominanego już wczesniej filmu „Once”.
Warto oczywiscie wspomniec, iz cala sciezka dzwiekowa flmu zostala napisana specjalnie na te okazje a potem wykorzystana jako material do ich albumu o tym samym tytule. Pod koniec pazdziernika 2009 para wydala kolejny album, tym razem pt” Strict Joy”. Piosenki z najnowszego albumu grupy wykonywane były wlasnie w londynskim Shepherds Bush.
Porownujac styl poprzednich albumow zespolu, teskty piosenek i ich wykonanie, absolutnie nic nie uleglo zmianie. Nie widac zadnego rozwoju, eksperymentow, innowacji brzmienia. Te same teksty o milosci, samotnosci, tesknocie. Pod wzgledem technicznym muzycy byli zaskakujaco slabi, szczegolnie skrzypek, Markita na pianinie, oraz perkusistka, która na szczescie uslyszelismy dopiero pod koniec koncertu. Kazdy kto wie cokolwiek na temat muzyki lub, co gorsza, sam gra na jakims instrumencie prawdopodobnie albo wyszedl z koncert albo w bolu czekal na jego koniec. Czare goryczy przepelnily anegdoty opowiadane pomiedzy utworami. O ile Glen jest dosyc wesola i dowcipna osoba, pseudointelektualne rozwazania Markity na temat mroku swiata i oczekiwania na swiatelko na koncu tunelu przeniosly mnie w czasy czytania kiepskiej poezji w poznej podstawowce.
Swell Season nigdy nie wyrosli z fazy noszenia hippisowskich ciuchow i za dlugich wlosow. Oczywiscie nie byloby to takie straszne gdyby nie fakt, iz ich tworczosc znajduje sie na dokladnie takim samym etapie i prawdopodobnie brzmiala tak samo 10 lat temu. Generalnie, jest to poziom, ktory wzrusza i zachwyca niedojrzala publicznosc. Swell Season nie byl wart takiego miejsca jak Shepherds Bush. Ich miejsce to studenckie kluby z tanim piwem i siedzeniem na podlodze.
___________________________________________Przydatne linki:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz