sobota, 17 kwietnia 2010

London Philharmonic Orchestra w Soutbankcentre



London Philharmonic Orchestra w Southbankcentre to swietna opcja na spokojny weekend. Ta opinie podzielala publicznosc koncertu w Royal Festival Hall w sobotni wieczor. Bedac przyzwyczajonym do pustych badz odwiedzanych wylacznie przez staruszkow oraz uczniow szkol muzycznych, filharmoni w Polsce, niezmiernie milo jest zobaczyc pelna sale koncertowa ze zroznicowana publicznoscia na koncercie, ktorego reperatuar, choc niezaprzeczalnie ciekawy, nie nalezal ani do klasycznych hitow ani innowacyjnych odkryc gatunku, ani tez do powalajacych na kolana premier.



Koncert rozpoczal premierowy utwor New Orchestral work napisany przez brytyjskiego kompozytora z Corringham, Marka-Anthonyego Turnagea. Styl artysty charakteryzuje sie dominujacym elementem rytmu a duzy wplywe na cala jego tworczosc mial niezaprzeczalnie jazz. Wykorzystanie instrumentow perkusyjnych w New Orchestral work oraz postawienie na rytmike i dynamike bardziej niz na melodie lub frazowanie sprawilo, ze utwor wypadl dosyc blado i przecietnie. Troche halasu oraz pare rytmicznych motywow to za malo na dobra kompozycje. Na pewno jednak warto szukac repertuarow zawierajacych utwory premierowe, gdyz jest to najlepszy sposob na zobacznie co dzieje sie we wspolczesnej muzyce klasycznej.

Nastepnym punktem programu byl sliczny koncert skrzypcowy Philipa Glassa pt. The Four Seasons. Byla to europejska premiera tego utworu z Robertem McDuffim jako solista. Koncert ten zostal napisany specjalnie dla McDuffiego, ktory spisal sie naprawde bardzo dobrze, niekoniecznie technicznie ale na pewno dzwiekowo – muzycznie. Ponownie, Glass udowodnil, iz mnimalistycznym stylem z powtarzajcym sie tematem mozna zdzialac cuda. Bogata, pelna liryzmu linia melodyczna oraz piekna kolorystyka swietnie wydobyta przez soliste wzruszyla niejednego tego wieczora. Utwor sprawial miejscami wrazenie sciezki dzwiekowej jednak kolejne solowe wejscia skrzypka szybko przypominaly, ze to jednak swietnie skonstruowana forma koncertu. Miejmy nadzieje na wiecej takich perelek od tego kompozytora calkiem slusznie nazywanego "amerykanskim Vivaldim".

Po przerwie filharmonicy zagrali bardzo znana 3 symfonie Henryka Goreckiego pt. "Symfonia pieśni żałosnych" Jest to trzyczesciowy utwor na sopran i orkiestre. Czesc pierwsza to lament Matki Boskiej, czesc druga to wiadomosc znaleziona na scianach gestapowskiego wiezienia, czesc trzecia to natomiast placz matki szukajacej syna, ktory zginal w jednym z powstan slaskich. Motywami przewodnimi dziela jest wiec matczyna milosc oraz rozlaka spowodowana wojna. Solistka goszczaca w Southbankcentre w sobote byla Joanna Wos.
Kompozycje Goreckigo mozna albo uwazac za genialna albo za bardzo nudna, gdyz niewiele sie w niej dzieje. Utwor nasycony jest co prawda folklorem i bazuje na dlugiej frazie typowej dla slowianskiej muzyki, jednak otwierajacy ja 24-taktowy kanon z powtarzajcym sie wielokrotnie tematem moze po pewnym czasie doprowadzic do szalu.
Sobotniego wieczora 3 symofnia zostala ukoronowana minuta ciszy dla ofiar tragedii pod Smolenskiem co dodalo jej niezwykle wzruszjacego i powaznego wyrazu. Na pewno jednak nie jest to latwy utwor do wysluchania w filharmoni przez wzglad na dlugie rozwiniecie i niekonczaca sie monotonie....


___________________________________________
Przydatne linki:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz