Inishfree to irlandzkie miasteczko, gdzie rezyduje fanatyczny ewangelista Thomas Magil. Nie obce jest mu mieszanie sie w prywatne sprawy sasiadow. Wie, ze Dwain Flynn to pijak. Timmy O’Leary zle traktuje swoja matke, a mila pani Cleary z cukierni, to straszna flirciara. Thomas wytycza sobie za zadanie zbawienie tego pelnego grzechu miejsca. Pytanie tylko, na jak wiele sobie pozwoli w swojej misji “ulepszania” spolecznosci.
Rezyser Enda Walsch znany z Disco Pigs, jednej z najbardziej nieciekawych sztuk jakie obejrzelismy, nie za bardzo zacheca do wybrania sie na sztuke Misterman w National Theatre. Walsch razem z Cillianem Murphym, znamym z Batmana czy chocby Inception, zaskoczyli nas jednak tym razem bardzo pozytwynie. Misterman to sztuka, ktora zaczarowuje widza i nie pozwala mu o niej zapomniec.
Cillian Murphy ma do popisa cala scene, ktora przygotowana jest fantastycznie – ogromna przestrzen oraz piekne oswietlenie (lampy, krzyze). Sam aktor, na tej wielkiej scenie, przez 90 minut nie pozwala sie nudzic. W tak wymagajacej roli, teatru jednej roli, aktorowi udaje sie utrzymac skupienie i uwage publicznosci az do konca. Glowny bohater Thomas jest zarowno pocieszny jak i fanatycznie niebezpieczny. W trakcie twania spektaklu staje sie jasne, iz bohaterowi wydaje sie miec goraca linie do Boga, ktory mowi mu co robic.
Wstrzasajaca ostatnie scena z Thomasem jako updalym aniolem, elektryzujacy Murphy oraz zapierajaca dech scenografia to jedne z wielu powodow dla ktorych warto zobaczyc Mistermana.
W National Theatre do konca maja.
___________________________________________
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz