Nowy sezon w Almeidze rozpoczal sie hiszpanska sztuka Federico García Lorci pt The House of Bernarda Alba. Jak sam autor dodal w podtytule sztuki, jest to opis dramatu kobiet zyjacych w hiszpanskiej wiosce. Nowa wersja Emily Mann przenosi bohaterki do Iranu, gdzie bycie kobieta to zdecydowanie nic milego. Jedna z glownych postaci stwierdza: "urodzic sie kobieta to kara."
The House of Bernarda Alba napisana zostala przed druga woja swiatowa, kiedy rola kobiety sprowadzala sie jednie do bycia tlem dla mezczyzny. Almeidowska wersja, czyli ta sama historia ale w Iranie, uswiadamia widzowi, iz to co dzialo sie w na poczatku wieku w Hiszpani jest nadal chlebem powszednim niemalze kazdej kobiety w Iranie.
Krotko o tresci: Bernarda Alba narzuca 8 lata zaloby na swoich 5 corek (wiek od 20-39) po smierci meza skazujac je przez to na staropanienstwo i izolacje od normalnego zycia. Bernarda kotroluje ich zycie pod kazdym wzgledem, nie dajac im zawiazywac jakichkolwiek zwiazkow z plcia przeciwna. Skutkiem czego buduje sie nie do wytrzymania atmosfera w domu a siostry zaczynaja sie powoli nienawidziec. Jedynie najstarsza z kobiet ma wyjsc za maz co powoduje zawisc i nienawisc u siostr.
Nalezy przyznac iz napiecie miedzy kobietami zostalo oddane po mistrzowsku. Losy siostr nie budza jednak wiekszej empati w widzu a samo zakoczenie jest tak oczywste, ze az meczace. Przeslanie spektaklu zadne, tematyka nieaktualna dla kazdej europejki a ogladanie 7 kobiet na scenine przez 2 i pol godziny dosyc zmudne (5 corek, matka Bernarda oraz wierna sluzaca). Mozna sobie darowac, zdecydowanie dla wytrwalych.
___________________________________________
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz